Przemysław Czarnek zasłyną prawicowym ekstremizmem jeszcze zanim został ministrem edukacji. Na stanowisku szefa MEiN postawił sobie za cel zniszczenie autonomii szkolnictwa i stworzenie partyjnej szkoły, pełnej uprzedzeń, nienawiści i dyskryminacji. Ostatnie wypowiedzi ministra pokazują, że właśnie do tego dąży, wykorzystując w tym celu instytucje państwowe i pieniądze podatników.
"Ze zdumieniem przyjmujemy kolejne informacje i te frywolne, bezczelne i aroganckie wypowiedzi pana ministra Czarnka, który mówi bez żadnych ogródek, że pieniądze publiczne, których jest dysponentem, tak naprawdę nie są dla żadnych lewackich organizacji pozarządowych. Tym samym pan minister Czarek mówi bardzo zdecydowanie, że został wynajęty tylko i wyłącznie po to, żeby wspierać swoich kolegów, wszystkich swoich zwolenników, łącznie z panem Rydzykiem czy z fundacjami, o których było ostatnio głośno, gdzie pan minister Czarnek dał 5 milionów złotych, a fundacja od drugiego ministerstwa kupiła nieruchomość. My chcemy powiedzieć, panie ministrze, dość! To nie są pana pieniądze, pan został tylko wynajęty po to, żeby rozdzielać te środki, i my chcemy, żeby te środki trafiały do tych wszystkich, którzy składają dobre projekty" - oświadczył Tomasz Trela, poseł Lewicy.
Publiczne pieniądze, którymi dysponuje rząd, nie są ani własnością ministrów, ani własnością partii, która aktualnie rządzi. Środki te należą do wszystkich obywateli i powinny trafiać na realizację projektów spełniających kryteria stawiane w konkursach, z których obywatele będą korzystać bez względu na przekonania czy preferencje. Tymczasem urzędnik państwowy, jakim jest minister edukacji, który powinien dbać o dobro obywateli, kierując się celowością, rzetelnością i bezstronnością, oświadcza oficjalnie, że zamierza dyskryminować i wykluczać te organizacje pozarządowe, które nie podobają mu się z powodów politycznych.
Takie podejście nie podoba się Lewicy, która zapowiedziała złożenie wniosku do NIK i chce, żeby działalności ministra i podejmowanym przez niego decyzjom przyjrzał się prezes Marian Banaś i kontrolerzy NIK. W świetle ostatnich wypowiedzi politycy opozycji podejrzewają, że minister mógł nawet ręcznie unieważniać konkursy wygrane przez organizacje, którym jest niechętny. Jednak nie tylko Lewica dostrzega stronniczość i niesprawiedliwe działania ministra. Widzą to też i odczuwają same organizacje pozarządowe.
"Mam bardzo ważny apel, my od lat 90-tych, a już na pewno od roku 2000 walczyliśmy o demokratyczne rozdawanie środków publicznych. Rady Pożytku Publicznego w całej Polsce, przy samorządach i przy ministerstwach, pracowały nad tym, żeby rozsądnie, mądrze rozdawać te pieniądze. I teraz okazuje się, że ta praca, naprawdę całej masy społeczników, idzie właśnie do kosza przez takie działania ministerstwa i to nie tylko Ministerstwa Edukacji, ale podobnie rozdawane są pieniądze Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, Ministerstwa Kultury. Ludzie, którzy nie są związani z organizacjami stricte prawicowymi, wiedzą już dzisiaj, że nie dostaną pewnych pieniędzy" - zauważyła Aleksandra Dulas - prezes Fundacji Nowoczesnej Edukacji Spunk.
Zanim PiS zaczął wykorzystywać publiczne instytucje, majątek i pieniądze podatników do partyjnych celów i dzielenia społeczeństwa, lewicowe i prawicowe organizacje potrafiły współpracować dla dobra społeczności lokalnych. Dziś część organizacji nie składa już nawet wniosków, wiedząc z góry, że uprzedzenia i niechęć polityków PiS uniemożliwi im pozyskanie publicznych środków. Działacze dyskryminowanych organizacji mówią wprost, to co robi PiS, to co robi minister Czarnek to zamach na demokrację i społeczeństwo obywatelskie.
"Jako przewodniczący Komisji Edukacji Łódzkiej Rady Miejskiej, słuchając wystąpienia pana ministra, dochodzę do wniosku, że nie zna on podstawowych zasad i filarów Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, która dość wyraźnie mówi, jak powinien funkcjonować, jak wygląda tolerancja, jak wygląda szacunek do innych osób. Natomiast ta wypowiedź jest, po raz pierwszy chyba, tak otwarcie pokazującą, że za nic ma konkursy, on i tak będzie ręcznie dzielił dla organizacji, które uzna za organizacje politycznie poprawne i tym organizacjom da pieniądze. Niestety to wygląda na zakrojoną na szeroką skalę akcję w całym kraju. Ja przypomnę, że wojewoda łódzki w zeszłym tygodniu cofnął nam uchwałę o współpracy z organizacjami pozarządowymi, wskazując, w jego mniemaniu, uchybienia, a ta uchwała, tak naprawdę, nie różni się niczym od uchwał, które podejmowaliśmy wcześniej. Co to oznacza? Oznacza to zablokowanie pieniędzy, oznacza to opóźnienie ogłoszenia konkursów i tak naprawdę oznacza to, być może, zakończenie funkcjonowania niektórych z tych organizacji pozarządowych, które planując swój budżet roczny, opierały się w dużej mierze na środkach pozyskanych z zewnątrz, czy to środkach rządowych, czy samorządowych" - zwrócił uwagę radny Krzysztof Makowski, przewodniczący Komisji Edukacji Łódzkiej Rady Miejskiej.
Samorządowiec zapowiedział przygotowanie stanowiska komisji, na której czele stoi, do Rzecznika Praw Obywatelskich, ponieważ w jego opinii i organizacji, z którymi utrzymuje kontakt, minister działa niekonstytucyjnie.
Zawłaszczanie instytucji publicznych, obsadzanie państwowych spółek swoimi działaczami bez przygotowania, doświadczenia czy kompetencji i wykorzystywanie pieniędzy podatników do partyjnych celów. Tak po ośmiu latach wygląda obraz rządów PiS.