- Dla nas, dla Polski to było bardzo ważne posiedzenie, ponieważ przyjmowaliśmy tzw. pakiet zimowy – poinformowała w relacji z ostatniego posiedzenia Parlamentu Europejskiego Krystyna Łybacka. - Pakiet dotyczył dyrektyw energetycznych, wśród nich był raport dotyczący dyrektywy mówiącej o efektywności energetycznej, który przygotował prof. Edward Gierek. W finalnym etapie prof. Gierkowi odebrano ten raport, ponieważ nie uzyskał on większości innych członków Parlamentu – stwierdziła eurodeputowana SLD.
- Kość niezgody polegała głównie na dwóch kwestiach. Pierwsza, prof. Gierek słusznie zakładał, że nie możemy mówić tylko o oszczędności energii finalnej, ale rozmawiając o oszczędności energetycznej winniśmy uwzględniać trzy etapy: energię pierwotną – czyli jej źródła; przesyłu energii, gdzie również występują straty np. ze względu na zły stan urządzeń; i wreszcie energia finalna – nakreśliła problem Łybacka.
- Druga kwestia, z którą zgadzał się polski rząd, to uzależnienie tych wskaźników, które otrzymujemy i powiązanie ich z tempem wzrostu PKB. W skrajnym przypadku w ogóle możemy wygasić przemysł i wtedy otrzymamy ogromne oszczędności energii, a przecież nie w tym tkwi istotny problem – streściła.
Eurodeputowana Sojuszu oceniła, iż w trakcie debaty nad raportem wyraźnie dały znać o sobie interesy narodowe, w efekcie czego nie przyjęto wyśrubowanego celu, jakim jest oszczędność 40%, przyjęto natomiast 35%. - Przepadła dla nas ważna poprawka, która mówiła, że dochodzenie do tego poziomu oszczędności powinno być uzależnione i uwzględniające specyfikę poszczególnych krajów – zakomunikowała.
- Jeżeli w państwach bogatych w domu są trzy telewizory: w sypialni, w dziecięcym i w salonie; to przyznacie państwo, iż jeden bez trudy się wyłączy. W przypadku, gdy mamy jeden telewizor w domu, to znacznie trudniej go wygasić. Zatem takie mechaniczne oszczędzanie, może prowadzić do tzw. ubóstwa energetycznego – podsumowała Krystyna Łybacka.