Rozmowa z Sekretarzem Generalnym SLD Marcinem Kulaskiem.
— Jak spędza pan święta wielkanocne?
— Rodzinnie, przy tradycyjnym żurku i jajeczku. Na czas świąt chowam legitymację partyjną i legitymację radnego. Wyłączam telefon i zapominam o samochodzie. Zajmuję się tylko żoną i córką: wspólne posiłki, spacery, zabawa z psem. Na co dzień bardzo nam tego brakuje, bo dużo czasu spędzam poza domem. Święta pozwalają nadrobić te zaległości. Dlatego bardzo się cieszę na ten świąteczny tydzień. Myślę, że moja żona i córka też.
— Czyli w natłoku obowiązków znajduje pan czas dla rodziny?
— Jako sekretarz generalny SLD w ostatnich dwóch latach razem z przewodniczącym SLD, Włodzimierzem Czarzastym, przejechałem ponad 160 tysięcy kilometrów. Odwiedziłem prawie wszystkie powiaty w Polsce, niektóre kilkakrotnie. Funkcja, którą pełnię, wymaga też ode mnie częstego bywania w Warszawie, a wykonywanie mandatu radnego — obecności na sesjach sejmiku, posiedzeniach komisji i
w regionalnych mediach. Znalezienie czasu dla rodziny nie jest więc dla mnie rzeczą prostą, ale z reguły się udaje: nawet, gdy jestem poza domem, żaden dzień nie może obejść się bez dłuższej rozmowy z żoną i córką. Czas z rodziną jest zawsze bezcenny, a dla mnie szczególnie ważny: pozwala odpocząć od polityki, która zajmuje mi większość dnia.
— A czego życzyłby pan mieszkańcom Warmii i Mazur?
— Na nadchodzące święta — spokoju, odpoczynku i miłych chwil z najbliższymi. Na nadchodzące miesiące — satysfakcji z życia osobistego i zawodowego oraz mądrych, dobrych decyzji w nadchodzących wyborach samorządowych. Oczywiście mam nadzieję, że korzystnych także dla lewicy w naszym regionie.
Wywiad ukazał się na łamach Gazety Olsztyńskiej: Niech to będą rodzinne święta - Olsztyn http://olsztyn.wm.pl/503237,Niech-to-beda-rodzinne-swieta.html#ixzz5BDjVi0Om